Przed mistrzostwami wiedzieliśmy, że sami możemy być swoimi największymi wrogami. I tak się stało, choć niespodziewanie do walki o medale wmieszali się sędziowie turnieju, dwukrotnie nas karając, a dodatkowo zmieniając wynik jednego z rozdań z bardzo korzystnego na niekorzystny. Kończymy na 4. miejscu, tuż za Anglikami, których protest przeciwko nas rozpatrzono i uznano za wart 5 VP kary. Straciliśmy do nich 1 VP...
Gratulacje dla wspaniałych Dziewcząt, które pewnie sięgnęły po złoto! Wspaniała ekipa, ze wspaniałym Tandemem Trenerskim! Brawo, brawo, brawo!
Wszystkim, którzy nam pomagali, trzymali za nas kciuki - serdecznie dziękujemy!
Za tydzień gramy półfinał Mistrzostw Świata BBO przeciwko Turcji. Mamy nadzieję, że będzie okazja na rewanż za wczorajszą niewysoką porażkę. W sierpniu - Mistrzostwa Świata w Chorwacji. Będziemy silniejsi, bo co nas tutaj nie zabiło, na pewno nas wzmocni!
Lubimy sobie komplikować życie, ale tym razem komplikują nam je rywale Izraelczyków, którzy chyba zostali przekupieni, bo oddają impy w nieprawdopodobny sposób Ale dzięki temu jutro będzie ciekawie!
Plan na dziś zakładał wywalczenie 65 VP, udało się go zrealizować z nawiązką, bo kontynuowaliśmy zwycięską serię, choć ...były momenty Zaczęliśmy od bardzo dobrego meczu z Holandią (18,6 VP), potem zagraliśmy równie dobry na Szwedów (14,8 VP), fatalnie na Niemców (?? VP), o czym więcej zaraz, a potem - dość podobnie - na Węgrów (15,8 VP).
Wracam do meczu z Niemcami. Przegraliśmy 5 z 10 rozdań, jedno zremisowaliśmy. Jak myślicie, jaki był wynik meczu? Hmm, 51:18 (18,3 : 1,7 VP)! To się nazywa zabójcza skuteczność! Z Węgrami też było ciężko, bo w połowie rozdań były układy szlemikowe. Jednego udało się przegrać (Węgierka świetnie trafiła wist), drugiego wygrać (świetnie rozegrał Michał, o czym za moment), a trzeciego - też wygrać (świetnie wylicytowane przez Franka z Kacprem). Wzięliśmy też popartyjne końcówki na dwie linie. I tylko dlatego wygraliśmy ten mecz! Przez 12 meczów niemal żadnych rozdań w strefie szlemowej, a tu cały wysyp!
Rozdanie Michała: http://db.eurobridge.org/…/1…/microSite/Asp/BoardAcross.asp… - trzeba powstrzymać chęć "wyimpasowania kiera" po wiście w ten kolor, wstawić króla ze stołu, by zrzucić przegrywające na piki. Bardzo ładna rozgrywka!
Jutro gramy na Turcję, a potem kolejno na drużyny z miejsc 2-4: Anglię (4), Izrael (2) i Danię (3). Każdy z nich również nie ma łatwej ścieżki, więc powinno być ciekawie. My chcemy, by było i ciekawie, i z happy-endem. Wszystko w głowach Chłopców.
Wrzucam trochę zdjęć obiektów rekreacyjnych na terenie ośrodka. Takich boisk treningowych piłkarskich, z takim sprzętem, to chyba nawet w Akademii Ajaxu Amsterdam nie widziałem.
Mimo, że jedzenie jest nieustająco dobre, podjadamy tosty, żeby nie wozić jedzenia do domu
Trzymajcie kciuki JUTRO!
Lubimy sobie komplikować życie, a to tylko pociąga za sobą dalsze... komplikacje
I tak w pierwszym meczu na Norwegię w dwóch rozdaniach obróciliśmy 40 impów. Na szczęście para na drugim stole o tym nie wiedziała i nie straciliśmy zbyt wiele Na szczęście potem mieliśmy ciut łatwiejszych przeciwników i wzięliśmy, co było trzeba. Na szczęście - na wszystkich członków ekipy tak to podziałało, że z pozostałych czterech meczów wzięliśmy 78/80 możliwych do zdobycia VP. I jesteśmy liderem z przewagą 16 VP!
Ja mam dwa inne powody do radości. Dzień wcześniej urządziliśmy sobie zabawę, aby chłopcy bardziej poczuli konsekwencje swoich działań. Typowaliśmy wyniki meczów, a "koperty" otworzyliśmy dopiero wieczorem, po ich rozegraniu. Byłem najbliżej, bo suma moich wyników dawała 86 VP, podczas gdy wzięliśmy 85,5 VP. Na usprawiedliwienie słabszego typowania chłopców mogę tylko napisać, że nikt z nich nie zakładał wzięcia mniej niż 90 VP Jednak co doświadczenie, to doświadczenie
Drugi powód do radości to Kacper Kuflowski - mój malutki synuś trafił do biuletynu. Bardzo ładnie, schludnie, technicznie, rozegrał jeden z kontraktów, a trener Chorwatów zgłosił to zagranie redaktorowi biuletynu i już (gdyby ktoś szukał: strona mistrzostw, biuletyny, środa, strona 18).
Nie wiem czy nie za dużo dobrego nas w tej Norwegii spotyka, utwierdzając mnie w przekonaniu jaki to piękny kraj, ale pogoda znakomita (taka o jakiej zawsze marzymy w Polsce mówiąc przy 30 stopniach: "mogłoby być kilka stopni mniej"), jedzenie świetne (niestety odbije się to na wadze), gra chłopaków - w punkt, bo jak ocenić inaczej, gdy tuż za półmetkiem prowadzisz z wyraźną przewagą
Dziś mecze z Holandią (rewelacja mistrzostw), Szwecją (wydaje się, że najsilniejszy rywal, do tego Skandynawowie, na których zawsze grało nam się najtrudniej, ale od dwóch wieczorów budujemy z nimi FRIENDSHIP BRIDGE), a potem Niemcy i Węgrzy, ostatnie dwa teamy drużyn słabszych, bo w ostatnim dniu same solidne ekipy. Dlatego trzeba za wszelką cenę chcemy nie wypaść z siodła
Trzymajcie kciuki DZIŚ!
Lubimy sobie komplikować życie, a to tylko pociąga za sobą dalsze... komplikacje
Na przykład (1) - wistujesz 9-tką z trzech blotek i partner myśli, że masz singla. To pociąga za sobą dalszą lawinę nieporozumień i oddajesz sporo impów jednej z najsłabszych drużyn, która przez kilka poprzednich rozdań udowadniała, że może przegrywać w rekordowych rozmiarach. Szczęście w nieszczęściu - mecz wygrywasz bardzo wysoko i możesz się z tego śmiać. Na przykład (2) - źle odkładasz lewy oddane i grasz na potencjalną nadróbkę, po czym oddajesz o jedną za dużo i dowiadujesz się, że właśnie przegrałeś kontrakt, czego nikt z obserwujących z poziomu internetu ogarnąć nie może. Ale nie takie rzeczy żeśmy ze szwagrem... :-).
Wyliczanka mogłaby być dłuższa, ale w sporcie zwycięzców się nie sądzi, a my wygrywaliśmy dzisiaj czterokrotnie i zasiadamy na pozycji wicelidera, dość niespodziewanie za Holendrami, którzy - choć mieli łatwiejszy rozkład jazdy - mimo wszystko dość dużego psikusa spłatali wszystkim. Podobnie zresztą jak (w niektórych meczach) Czesi, Estończycy, Rumuni... Jest ciekawie, a to w sporcie jest najpiękniejsze.
My zaczęliśmy od pewnego zwycięstwa z Grecją 15,3 - 4,7 po całkiem niezłej grze. Potem bardzo pechowy mecz z Rosją, gdzie jedna z par rywali zagrała mecz życia, dobrze i szczęśliwie, ale i tak wygraliśmy 10,4 - 9,6. Świetny mecz z Czechami, dotąd bardzo dobrze sobie radzącymi, daje okazałe zwycięstwo 18,7 - 1,3. A na koniec wspomniana (choć nie z nazwy) Łotwa. Przez pierwszych 7 rozdań zanosiło się na rekordowy rezultat, potem obie nasze pary nieco sobie pofolgowały i oddały rywalom ułamki punktów (19,5 - 0,5).
Jutro zaczynamy od Norwegii, w naszej ocenie zespołu mocnego, który jednak zaliczył w dwóch pierwszych meczach poważny falstart i próbuje wrócić na właściwe tory. Postaramy się nie ułatwić życia. Potem słabsze drużyny: Chorwacji i Rumunii, a na koniec maratonu (to jedyny mecz z pięcioma grami) -Francja i Estonia. Póki co obie ekipy są bardzo wysoko w tabeli.
Z innych aren naszych zmagań - U-21 wyszli na prowadzenie, U-26 wciąż walczą o podium (choć w zasięgu już chyba tylko to najniższe), a dziewczęta na razie się rozkręcają; po pauzie ma być już tylko lepiej :-).
Z innych wrażeń... Śpimy w czymś w rodzaju szafy - rozsuwasz drzwi, masz miejsce na pół kroku, a potem wskakujesz do łóżka, na parter lub piętro. Zaletą jest, że taka "miejscówka" gwarantuje lepsze zaciemnienie niż jakiekolwiek rolety A tutaj słońce późno zachodzi. Mnie osobiście ta skandynawska surowość, minimalizm i na swój sposób nowoczesność, bardzo się podoba. Zresztą gdybym miał kiedyś szukać miejsca, w którym mógłbym czuć się dobrze, byłaby to Skandynawia.
Mimo że można napotkać w niej skośnookich wikingów :-).
Trzymajcie kciuki jutro!
Lubimy sobie komplikować życie, a to tylko pociąga za sobą dalsze... komplikacje Aby było taniej, zamiast wybrać lot z Krakowa do Sandefjord-Torp (o 10:20), postawiliśmy na wylot z Katowic (7:00). To zmusiło nas do pobudki o 3:30 (już prawie świtało), co w połączeniu z emocjami sprawiło, że np. ja w zasadzie nie spałem. Do Katowic dotarliśmy sprawnie, do Norwegii dolecieliśmy przed czasem, potem (mimo trzech przesiadek) w 15 minut dotarliśmy do celu. No i się zaczęło. Dostaliśmy klucze do naszych apartamentów. W jednym z nich, hmm, nazwijmy to oględnie, cytując klasyka, "byli tu nasi" (posprzątania pokoju, po kilku interwencjach, doczekaliśmy się o 20:00). W drugim powitał nas sympatyczny Norweg, który po krótkiej rozmowie wyjaśniającej z recepcją, poinformował nas grzecznie, że on tu mieszka i nie ma w tym żadnej pomyłki. Sprawnie dostaliśmy nowe karty-klucze, ale mieliśmy czekać na kwaterunek do 16:00 (było tuż przed południem). Słaba opcja, gdy wziąć pod uwagę, że jest deficyt snu... Ostatecznie padliśmy jak muchy (jeden z nas nawet dosłownie jak Mucha) w tym nieposprzątanym apartamencie. Wejście do wysprzątanego apartamentu drugiej części naszej grupy miało miejsce z 1,5-godzinnym opóźnieniem.
Za to jedzenie - rewelacja. Biorąc pod uwagę przygody z poprzedniego eventu w Norwegii (Tromsoe 2014), gdy z jedzeniem było krucho, zabraliśmy stosowne akcesoria (toster i półprodukty do robienia tostów ), ale wygląda na to, że nie było to niezbędne.
Również sala gry robi wielkie wrażenie. Dosłownie - wielkie. Dość powiedzieć, że jadalnia, która na co dzień jest halą do hokeja na lodzie, gdzie mecze rozgrywa Sandefjord Penguins, to jedynie niewielka część całego kompleksu sportowego. A cały kompleks sportowy stanowi niewielką część całego kompleksu Oslofjord Convention Center. A całe Oslofjord Convention Center jest wciąż placem budowy, na którym powstają kolejne obiekty.
Jutro rano zaczynamy grę. Grecja, Rosja, Czechy, Łotwa - prawdopodobnie od najmocniejszego do najsłabszego, rywale nie z najwyższej półki, więc liczymy, że uda się wygrać wszystkie mecze i od początku usadowić w czubie peletonu.
Równolegle z nami zaczynają swoje zmagania juniorki. Od trzech dni grają za to, ze zmiennym szczęściem, juniorzy i juniorzy młodsi. Wszystkie ekipy - z szansami na medale. Ba, wszystkie są na pewno mocnymi do nich kandydatami. Oby każdemu się powiodło.
Gramy w składzie:
Łukasz Kasperczyk - Michał Stasik (Centrum Kultury i Sportu w Skawinie)
Kacper Kuflowski - Franek Kurlit (CKiS Skawina)
Maciej Betliński - Sebastian Zimorski (KBS Miłkowice)