30 czerwca - relacja z Herning
Niedziela, 30 czerwca.
Wreszcie spokojniejszy dzień, by przekazać państwu garść wiadomości z Herning. A trochę się działo.
Jako pierwsza przyjechała do Danii reprezentacja open oraz kilka par seniorów i kobiet. Bez większych przygód, choć jednej parze seniorów groził nocleg na lotnisku, a kapitan open w ferworze dyskusji taktycznych, zostawił w marynarce (w aucie przed lotniskiem) portfel z dokumentami i pieniędzmi. Seniorzy jednak szczęśliwie dojechali do hotelu, zaś brak portfela udało się zastąpić telefonem i paszportem (włożonym przezornie do innej kieszeni).
Rozgrywki rozpoczęły się 24 czerwca, w ubiegły poniedziałek. W teamach open wystartowało 30 drużyn. U kobiet zapisało się 33 pary, w seniorach – 22. Niech Was nie zmylą te niskie liczby w parach, tu startują tylko najlepsi.
Po trzech dniach i rozegraniu ośmiu meczów (z bilansem 5 wygranych i 3 niewielkie porażki), drużyna open zajmowała 8 miejsce. W konkurencjach parowych mieliśmy parę w finale A w kobietach i 4 pary w finale A w seniorach. Toteż, gdy we czwartek w południe doleciały pozostałe reprezentacje, od razu wpadły w wir kibicowania i sam środek atmosfery rywalizacji. Spoglądanie na wyniki było czystą przyjemnością. Zarówno w teamach, u kobiet, jak i u seniorów, biało-czerwoni okupowali pierwsze miejsca i z każdym rozdaniem powiększali przewagę. Ostatecznie Mistrzostwa Europy Par Kobiet 2024 wygrały Cathy i Sophia Bałdysz, z wynikiem 63,16%, z przewagą ponad 8% nad drugim miejscem(!). Mistrzostwa Europy Par Seniorów 2024 padły łupem Michała Kwietnia i Włodzimierza Starkowskiego – 62,08% (przewaga 5% nad kolejną parą). Powyższe wyniki są imponujące i naprawdę nietypowe. Rzadko się zdarza, by w długich dystansach tak daleko odbiec od peletonu. Tym większe gratulacje!
Wieczorem zaplanowano ceremonię medalową oraz oficjalne rozpoczęcie ME w centrum Konferencyjnym w Herning (gdzie odbywają się zawody). W tym miejscu dygresja o mieście i miejscu gry. Herning liczy 44 tyś mieszkańców, czego zupełnie nie widać. Spokojne, ciche, puste miasto, o niskiej przyjemnej zabudowie. Miasto nie jest stare, wabi więc turystów nowoczesnością i śmiałymi projektami, o czym wspominała obecna na ceremonii powitalnej pani burmistrz Dorte West. Jako ciekawostkę dodam, że znajdują się tu trzy budynki tego samego architekta, który zaprojektował operę w Sydeny – Jorna Utzona – równie malownicze!
Miejsce rozgrywek - MCH Herning Kongrescenter – budzi skojarzenia z Luwrem(??). Na placu przed wejściem błyszczy, troszkę mniejsza w skali, paryska piramida! Wnętrza są już zupełnie zwyczajne, bardzo przestronne i jasne. Szczęśliwie dla organizatorów, nie ma upałów, bowiem daje się zauważyć ekstrawaganckie podejście Duńczyków do klimatyzacji. Otóż nie włączają jej, bądź w ogóle nie instalują(sic!) Np. w hotelu, gdzie zakwaterowała się cała nasza ekipa, do wentylacji i chłodzenia służy tradycyjnie okno. Być może słuszne to podejście, skoro temperatura nie przekracza 20 stopni, a wieczorem zwykle leje. W nagrodę, można z okien często zaobserwować tęcze.
Wracając do zawodów, w trakcie ceremonii powitalnej, udekorowano najpierw panie za 1st European Online Women’s Team Championship oraz wręczono tytuły Hall of Fame. Ogromną przyjemnością było wysłuchanie dwa razy Mazurka Dąbrowskiego. Za pierwszym razem, dla naszych złotych pań Cathy i Sophi, Mazurek zabrzmiał cichutko, jakby nieśmiało. Panie popatrzyły zdziwione i same zaczęły głośno śpiewać! W przypadku seniorów, organizatorzy poprawili się i hymn zadźwięczał pełną mocą. Oby było to szczęśliwą wróżbą na przyszłość :-)
Oprócz pani burmistrz, wypowiadał się Prezes Duńskiej Federacji Nis Rasmussen i Prezydent EBL Eric Laurent. Przedstawiono wszystkie drużyny. Największy aplauz zdobyły Wyspy Owcze (wiadomo, terytorium duńskie) i Ukraina, której udało się wysłać jedną reprezentację seniorów. W całych zawodach bierze udział 35 państw na 41 uprawnionych). Należy bowiem podkreślić, że nie wszystkie kraje decydują się na wysłanie pełnej ekipy. Nie tylko ze względu na koszty, ale również na brak doświadczonych zawodników, mających szanse na nawiązanie walki w profesjonalnych zawodach. Panuje przekonanie (moim zdaniem uzasadnione), że ME są dużo bardziej wymagającą imprezą od MŚ. Tym bardziej uznanie należy się Polakom. Pamiętajcie o tym, gdy nie zajmą medalowego miejsca (odpukać!), tylko np. uplasują się w pierwszej ósemce. To również wyczyn. Tu nie ma słabych drużyn!
Pogoda po ceremonii sprawiła nam psikusa, bowiem zamiast zapowiadanej kolacji na dziedzińcu z piramidą, trzeba było obejść się smakiem, znaczy nałykać deszczu w drodze do hotelu. Jeszcze tylko zebranie drużyn, odprawa kapitanów i można iść spać przed spodziewanym ciężkim tygodniem.
Pierwsze dni rozgrywek (dla open to już tydzień) upłynęły ze zmiennym szczęściem. Bilans niedzielnego poranka przedstawia się następująco:
Open – 5 miejsce – 206,47VP (16 rozegranych meczów z 33), strata do podium ponad 10VP. 11 meczów wygranych, 5 nisko przegranych. Jesteśmy dobrej myśli, ósemka jest w naszym zasięgu, medal będzie ogromnym sukcesem, ale po cichutku na niego liczymy.
Kobiety – 2 miejsce – 97,35VP (7 z 21), do złota brak jedynie 6VP. 6 meczów wygranych, jedna skromna porażka. To nawet nie półmetek zawodów, więc nie ma co spekulować. Panie przyzwyczaiły nas do sukcesów, proszę jednak zwrócić uwagę na odmieniony skład drużyny. Tym bardziej cieszy świetne miejsce, oby tak dalej!
Miksty – 15 miejsce – 62,81VP (7 z 23), do awansu brakuje 16VP. 3 mecze wygrane, cztery przegrane (w tym dwa wysoko). Ale nie popadajmy w panikę. Po pierwsze to dopiero początek. Po drugie miksty nieoczekiwanie miały pecha w meczu z Węgrami (trzeba było wiele trafić, przeciwnikom się udało) Polegli też z bardzo silną drużyną Francji. Pierwsze koty za płoty, teraz miksty będą piąć się w górę.
Seniorzy – 2 miejsce – 83VP (6 z 19), do złota brak 11VP (Holandia się wysforowała). 6 wygranych meczów, jeden lekko przegrany. Na lidera już graliśmy, czyli teraz autostrada. Zaraz, zaraz, przecież pisałam, że nie ma tu łatwych przeciwników. I słusznie, choć seniorzy, to nasz eksportowy „towar”, więc medal mamy jak w banku, tylko nie wiadomo jeszcze z jakiego kruszcu. W autobusie podwożącym nas z lotniska do hotelu oczekiwaliśmy na kolejne reprezentacje. Zapytałam wtedy Piotra Tuszyńskiego, jakiego wyniku się spodziewa. Odparł, że oczywiście złota! Po chwili weszło kilku zagranicznych brydżystów. Wtedy Tusio rzekł: „Wiesz co, ja zmieniam zdanie, ja nie wiedziałem, że ONI też tu będą”. Skromny ten nasz Tusio, MŚ z Seatle, ME z Teneryfy i Ostendy, że nie wspomnę o setkach innych tytułów.
Oglądajcie na BBO, kibicujcie i trzymajcie kciuki!
Zapraszam również do galerii.
https://www.pzbs.pl/component/content/article/234-2024-herning/8489-30-czerwca-relacja-z-herning#sigFreeIdcebdade6b7
Z pochmurnego Herning
LenaL